Wspomnienia (105-lecie)

Wspomnienia

Będąc uczennicą III Liceum Ogólnokształcącego im. Bolesława Prusa w Sosnowcu, nigdy nie przypuszczałam, że kiedyś będę tam  uczyła języka polskiego. W czasach, gdy uczęszczałam do szkoły, byłam bowiem osobą uwielbiającą  wszelkiego rodzaju żarty i szaleństwa oraz robienie innym kawałów; jednym słowem daleko mi było do odgrywania roli statecznej nauczycielki.

O liceum „Prusa” pierwszy raz usłyszałam od mojej wychowawczyni ze szkoły podstawowej, której syn właśnie tam uczęszczał. Zainteresowałam się szkołą, pomimo tego że  do innych miałam bliżej, ponieważ w „Prusie” –  jako jedynym liceum w Sosnowcu –  istniały klasy o profilu humanistycznym, a ja „od zawsze” uwielbiałam język polski i historię, a nie przepadałam za matematyką.

Pierwsze wrażenie – bardzo pozytywne. Przynoszę świadectwo ukończenia klasy VIII ( w moich czasach o przyjęciu do liceum decydował konkurs świadectw), a wicedyrektor szkoły śp. Pan mgr Bolesław Górczyński zlicza średnią ocen w pamięci. Koleżanka, z którą przyszłam, jest oburzona. Jak można! Przecież powinien użyć kalkulatora ( w tych czasach nie było komórek). Na pewno źle jej policzył średnią i nie dostanie się do szkoły. Ja tam jestem spokojna  o umiejętności wicedyrektora, fizyka z wykształcenia w końcu!

Rozpoczyna się nowy rok szkolny jeszcze w budynku przy ulicy Zegadłowicza. Jestem zadowolona, ponieważ profil humanistyczny ma dużo godzin języka polskiego (6), ale ku mojemu zdziwieniu aż trzy godziny matematyki, gdy tymczasem ja w swojej naiwności myślałam, że nie będzie jej wcale!  Cóż, nie ma lekko i trzeba iść do przodu!

Moja nowa licealna klasa okazuje się  fajna, lecz w zdecydowanej większości składa się z dziewczyn; chłopców mamy tylko dwóch. Za to w klasie o profilu biologiczno-chemicznych, matematycznym i  ogólnym chłopców bardzo dużo. No,  ale co robić, chciałam profil  humanistyczny, to mam babiniec. Obiektem westchnień  większości koleżanek z klasy i moim są chłopcy z klas czwartych, maturzyści, prawie dorośli, którzy niestety nie zwracają na nas uwagi, oraz pewien przystojny kolega z klasy biol-chem.

Szkolne życie zaczyna toczyć się swoim rytmem. Jest niełatwo, bo „Prus” trzyma poziom. Nauczyciele wiele od nas wymagają, a my uczniowie staramy się, jak możemy, urozmaicając sobie monotonię nauki różnego rodzaju wygłupami. Ja zasłynęłam aktorskimi parodiami występów różnych zespołów rockowych oraz  odgrywaniem scenek filmowych, również w parodystyczny sposób. Jeszcze po wielu latach, gdy wraz z koleżankami zorganizowałyśmy spotkanie ileś tam lat po maturze, to wspominałyśmy te moje występy.

W klasie maturalnej natomiast zasłynęłam jako wróżka potrafiąca przewidzieć, kto będzie pytany podczas lekcji historii u bardzo wymagającej śp. Pani mgr Teresy Grondal.

Widocznie już wtedy tliły się we mnie -głęboko jeszcze ukryte –  zdolności nauczycielskie. Wszyscy bowiem myśleli, że Pani Profesor pyta według jakiegoś klucza i że  go rozgryzłam, gdy tymczasem ja po prostu sporządziłam sobie coś w rodzaju dziennika, do którego  nanosiłam oceny poszczególnych koleżanek i na tej podstawie, analizując ich stopnie z historii, typowałam bez pudła, kto danego dnia będzie pytany. Nigdy  nie zapomnę, jak pewnego razu  podczas przerwy koleżanka podbiegła do mnie i zdenerwowana krzyczała , „kogo dzisiaj zapyta”, a ja szybko odpowiedziałam jej „Ciebie”, bo nie miałam już czasu na analizę ocen. I ku mojemu nieopisanemu zdumieniu Pani Profesor zapytała właśnie ją. Moje „akcje” od tej pory  w niesamowity sposób wzrosły, a ja nie miałam już spokoju, bo uznano mnie za wyrocznię.

Stare dobre czasy minęły bezpowrotnie, ale „Prus” dalej trwa, uczy, wychowuje, a obecni uczniowie –  tak jak i ci z dawnych lat – wnoszą wiele radości w życie szkolnej społeczności, co szczególnie doceniam obecnie, w dobie koronawirusa, gdy nauczamy zdalnie.

Jolanta Jelonek

 

 

 

Krystyna Narska  – nauczycielka III LO w latach 1971-2001

Moje rozmyślania na 105 rocznicę „PRUSA”

Na Jubileusz 105 rocznicy powstania Gimnazjum i Liceum im. Bolesława Prusa w Sosnowcu napisałam 5 opowieści dotyczących WCZORAJ i DZIŚ wraz z serdecznymi życzeniami na JUTRO. Tytuły opowieści dotyczące rozmyślań:

  1. 5 lat to epoka. Życzenia na Dzień Nauczyciela 2017
  2. Listy w kolorowych kopertach 4. Odważni 5. Znicze pamięci

1.5 lat to epoka

Stulecie „Prusa” obchodziliśmy uroczyście na Zjeździe absolwentów 10 października 2015 roku. Było wiele sympatycznych rozmów po latach.

Minęło 5 lat. W ciągu tych pięciu lat zdarzyło się dużo, bo 5 lat to epoka, jak mówił dawno temu, w XX wieku, mój profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego Ryszard Łużny – znany puszkinolog.

Nasza Szkoła przeżyła kolejna epokę swojej działalności . Zdarzyło się wiele. Wprowadzona została reforma. Opuścili mury szkoły uczniowie Gimnazjum Nr 18.

W roku szkolnym 2017/2018 zaczęto realizować program 8 –letniej Szkoły Podstawowej, a w 2019/2020 wrócono do 4-letniego liceum ogólnokształcącego.

Obecnie realizowane są 4 programy nauczania równocześnie. Ciekawe doświadczenie.

W 2017 roku , przy gościnnym, szkolnym, wigilijnym stole, zwrócił nam uwagę na ten fakt dyrektor Roman Chrzanowski, który kierował szkołą  w latach 1978-1998.

Szkoła –to instytucja, która wymaga inteligentnych rozwiązań! Nauczyciele potrafią!

2020 rok – ROK JUBILEUSZU- 105– rocznica powstania Gimnazjum i Liceum im. Bolesława Prusa w Sosnowcu.

2020 rok przejdzie do historii jako rok nauczania on-line. Zawieszenie zajęć szkolnych nastąpiło 16 marca. Spowodowała to pandemia koronawirusa – Covid-19.

W tej niełatwej sytuacji – pomimo wszystko – życzę radości, pomyślności w życiu, wielu osiągnięć, zdanych egzaminów, a przede wszystkim

ZDROWIA –

DYREKCJI,

RADZIE PEDAGOGICZNEJ,

PRACOWNIKOM ADMINISTRACJI, UCZNIOM

 

 

Życzenia na Dzień Nauczyciela 2017

 Zbliżał się Dzień Nauczyciela 2017. 3 października 2017 roku w Shenzhen w Chinach ktoś serdecznie pomyślał o Sosnowcu i nauczycielach „Prusa”. Była to absolwentka naszego liceum z roku 1996/1997 – Karolina Rumińska.

Z okazji nauczycielskiego święta napisała do mnie list, a w nim przekazała ”gorące i serdeczne pełne wdzięczności i szczęścia życzenia…” Pisała…”To nasze spotkanie wciąż trwa rozciągnięte w czasie i przestrzeni, pełne motywacji, pozytywnej energii oraz zrozumienia. I teraz, kiedy sama jestem nauczycielką, wiem jak cudowne uczucie gości w sercu, gdy uczeń stoi przed nauczycielem i z uśmiechem na twarzy dziękuje za wszystko.”

Karolina w Chinach uczyła geografii. Jej uczniowie kontynuowali swoją naukę w Anglii i Stanach Zjednoczonych.

List był długi, serdeczny. Dzień Nauczyciela przywołuje piękne wspomnienia szkoły – półmetków, studniówek, apeli, lekcji, wycieczek górskich, zagranicznych…

Szkoła to ustawiczna młodość! Tak było, jest i będzie…

Lubię listy od Karoliny. 3 lata temu podjęła studia podyplomowe na chińskim uniwersytecie.

Podczas rozmów telefonicznych i spotkań, gdy przyjeżdża do Sosnowca, wspominamy naszego „Prusa”.

Krystyna Narska

 

 

Stefan Szulc – absolwent z 1993 roku.

Licealne wspomnienia

Karkołomny pomysł – myślę z perspektywy blisko 28 lat – proponować ziewającym osobnikom u progu dorosłości słuchanie poezji na lekcji. Najgorszych reakcji jednak w klasie nie było – poza ostentacyjnym westchnięciem, jednym czy drugim, i stłumionym jękiem, który miał antycypować odczucie nadciągających tortur. Ale nic więcej. Możliwe, że jednak zwyciężyło podejście węgorza, że da się przez taką lekcję prześlizgnąć bez wysiłku, że będzie luz, minimum wymaganego zaangażowania to siedzieć z otwartymi oczami. Klasa bądź co bądź mat-fiz. Niestety nasza ignorancja była rozłożona dość równomiernie pomiędzy przedmioty humanistyczne i ścisłe, choć ignorancję skierowaną wobec „poezyj” jakoś łatwiej było sobie zracjonalizować.

Poezja z przełomu XIX i XX wieku, czytana ze szlachetną, zasłuchaną prostotą. Niekiedy zdaje się, że do czytania poezji potrzeba aktora, najlepiej nie byle jakiego aktora. Tymczasem – będąc od 20 lat na scenie i znając ten zawód od drugiej strony – stwierdzić muszę, że prostota, do której sięga zarówno profesjonalista jak i rozumiejący poezję czytelnik, jest cenniejsza od aktorskiej egzaltacji, która także zdarza się niektórym kolegom po fachu, a taka interpretacja straszliwie razi. Łatwo więc stwierdzić po tak nadętym „wykonie”, że nie wszyscy na co dzień czytają poezję. Pani Ewa Janeczek, polonistka, czyta Kasprowicza, Tetmajera i Staffa. Frazy „Deszczu jesiennego” ujawniają swoje brzmieniowe nasycenie, „Na anioł Pański biją dzwony”, i zjawia się we mgle, na zakręcie drogi, jakby namalowana ciemną farbą przez Muncha „zaduma polna, osmętnica”… A ja – wówczas 17-latek – mam nieodparte wrażenie, że poezja wymaga wybrzmienia, że czytana powinna być głośno, bo smakuje wtedy lepiej. Później studia polonistyczne uświadomiły mi powiązania poezji ze starożytną pieśnią, a sztuki słowa z głosem, obecnością i… świadectwem. Tak, to było świadectwo: o poezji i o języku. Dobra lekcja! Kto wie, czy nie dzięki takim świadectwom – jak pisała Szymborska – „niektórzy lubią poezję”.

 

 

Listy w kolorowych kopertach

 

Pięknie jest otrzymywać listy od absolwentów szkoły. Czasem pisze do mnie z Duisburga Marta W. – absolwentka naszego liceum z 1991/1992. Cieszą mnie sukcesy Marty dotyczące życia osobistego i zawodowego.

Listy z Chin otrzymuję kilka razy w roku od Karoliny, która ukończyła „Prusa” 1996/1997. Wychowawcą jej informatycznej klasy był p. Arkadiusz Kopeć – fizyk i informatyk, który niedawno wygrał teleturniej „Jeden z dziesięciu”  – otrzymał ponad 600 punktów. Pana Arka cechowała genialna znajomość wielu dziedzin. Pytany w teleturnieju przez redaktora Tadeusz Sznuka, odpowiadał bezbłędnie.

Sympatycznie jest wspominać naszą Radę Pedagogiczną – „Stara Gwardię Prusa”

Karolina z klasy pana Arkadiusza – doktorantka chińskiego uniwersytetu cierpliwie uczy się języka chińskiego. N kolorowej kopercie pod słowem POLAND zawsze jest narysowany jej ręką chiński znak.

Absolwentom III LO życzę kolorowego życia – sukcesów i szczęścia…

Krystyna Narska

 

 

 

Chodzę do III  Liceum Ogólnokształcącego Mistrzostwa Sportowego  w Sosnowcu. Moim ulubionym przedmiotem jest zdecydowanie wychowanie fizyczne.

Prus ma wiele zalet, np. lekcje zaczynamy o 10:45 ze względu na to, że moja szkoła jest powiązana z pobliskim klubem Zagłębie Sosnowiec i przed lekcjami odbywamy trening piłkarski. Szkoła jak każda inna, wymaga od nas rzetelnej nauki oraz dobrego zachowania. Jednak nauczyciele tak samo jak my kochają sport i wspierają nas, gdy wracamy do szkoły po weekendzie zmarnowani i źli, bo nie udało nam się wygrać meczu. Są wyrozumiali i czasem” rzucą jakimś kawałem” na poprawę humoru, ale gdy przychodzi czas na naukę, to staramy się współpracować z nimi tak samo jak ze sobą na boisku.

W naszej szkole dużo się dzieje ,  zawody, konkursy lub wyjazdy to w naszej szkole normalna rzecz. Gdy wchodzimy do tego budynku,  czujemy taką rodzinną atmosferę. Kiedy chodzisz przybity,  zawsze ktoś do ciebie podejdzie i porozmawia. Odbija się też to w drugą stronę. My – uczniowie zawsze pomożemy nauczycielowi,  kiedy ma zły humor lub po prostu nie jest w nastroju. Staramy się,  jak możemy.
Ta szkoła byłaby niczym bez kolegów, koleżanek, ale i bez naszej pani wychowawczyni, której wiele zawdzięczamy. Kiedy jest potrzeba, to stanie murem za nami, mimo że do  najgrzeczniejszej klasy nie należymy.

Moja szkoła funkcjonuje sprawnie pod patronem Bolesława Prusa. Pisarz  jest taką podporą tej szkoły i autorytetem dla wszystkich pracowników i uczniów . W tym roku przypada 105 – lecie naszej szkoły i na pewno wspaniale do uczcimy. Zapracowany pan  dyrektor bardzo dba o nasze zdrowie i o to,  by  żyło nam się lepiej. Nie brakuje mu czasu również na rozmowę z nami. Podsumowując, bardzo się cieszę, że trafiłem do tej szkoły.

Jan Halczuch kl. IIa LO

 

 

 Odważni

 Wspomnę dwoje absolwentów „Prusa”, odważnych, którzy swą odwagą oddziałują na innych.

Pierwszy z nich to Paweł Szot – dziennikarz, reporter TVN24, wcześniej TVP info TVP1. Wyjeżdżał w różne regiony świata, relacjonował wiadomości dotyczące konfliktów międzynarodowych. Był w Afganistanie, Libii, Syrii, Ukrainie, Kurdystanie.

Paweł Szot przybył na Zjazd 100-lecia Szkoły w 2015 roku. „Prusa” ukończył w roku szkolnym 1997/1998 w klasie wychowawczej świetnego historyka – Jacka Kuca.

Druga to Karolina Rumińska. Gdy w Wuhan wybuchła epidemia i Covid -19 zaatakował świat, pomyślałam o Karolinie. Co robi, czy jest zdrowa? I w pierwszy dzień po Świętach Wielkanocnych  Karolina zatelefonowała. Podjęła odważną decyzję pozostania w Shenzhen. Tylko 9 osób w kampusie uniwersyteckim i kilka miesięcy w samotności. Radość przynosi nauka i rozmowy z rodzicami i znajomymi w Polsce.

Młodzi, odważni, znający języki obce, podejmujący ważne decyzje. Odwaga to świadoma postawa wobec niebezpieczeństwa. Piękna cecha charakteru!

„Prus” był też dla naszych absolwentów szkołą życia…

Krystyna Narska

 

 

Liceum Prusa w Sosnowcu jest super,

choć przydałby się uczniom komputer.
W szkole mamy ogromny basen,

za którym tęsknie czasem.
Obok basenu mamy stołówkę,

w której panie serwują pyszną wałówkę.
U nas w szkole nikt się nie nudzi

i na lekcjach nie marudzi.
Najbardziej tęsknię za lekcjami polskiego

i za tekstami Gałczyńskiego.
Choć czas wolny od szkoły to czysta przyjemność,

to nie oznacza, że po lekturę nie można sięgnąć!
Pani Jelonek wysyła nam dużo ćwiczeń,

ale jestem wdzięczny, bo dzięki niej maturę zaliczę.
Jestem niecały rok w tej szkole

i czuję się tutaj jak w swoim żywiole.
Ta szkoła dała mi wiele

i moje podziękowania za to są bardzo szczere.

Jakub Knap kl. IIa LO

 

 

Tomasz – absolwent z 1998r.

Moje licealne wspomnienia

Lata nauki w III Liceum Ogólnokształcącym im. Bolesława Prusa w Sosnowcu są dla mnie bardzo ważne. To wówczas w czasie mojej młodości rozpocząłem realizację swoich marzeń. Był to również czas podejmowania wielu ważnych decyzji. W trakcie nauki w liceum rozpocząłem swoją przygodę z lotnictwem oraz ze sportem wyczynowym. Był to również okres, w którym rozwijałem swoje pasje związane z turystyką górską oraz z wojskiem.

Moja szkoła średnia była miejscem, które umożliwiało mi rozwój moich pasji. To dzięki zasadom obowiązującym w mojej szkole mogłem bez przeszkód w czasie przeznaczonym na naukę wyjeżdżać na zawody sportowe, olimpiady i konkursy. Do dziś wspominam mojego wspaniałego i pełnego poczucia humoru Wychowawcę, który ze zdziwieniem stwierdził, że pomimo moich licznych wyjazdów miałem stuprocentową frekwencję. Było to możliwe właśnie w III Liceum Ogólnokształcącym im. Bolesława Prusa w Sosnowcu – w szkole, którą reprezentowałem na zawodach, olimpiadach i konkursach.

Jestem wdzięczny moim Nauczycielom i Kolegom, z którymi spędziłem ten czas. Są wśród nich ludzie naprawdę wyjątkowi, z którymi nadal utrzymuję kontakt i którzy towarzyszyli mi w wielu ważnych wydarzeniach w moim życiu. Nie sposób ich wszystkich tutaj wymienić, ale chyba nie ma takiej potrzeby, bo Oni wiedzą, że są dla mnie ważni i że na trwale zapisali się w mojej pamięci.  W czasie nauki w III Liceum Ogólnokształcącym im. Bolesława Prusa w Sosnowcu podjąłem wybory dotyczące swojej przyszłości, dzięki którym spełniłem swoje marzenia. Czas spędzony w liceum był w tym wyborze bardzo pomocny. I choć osiągnięcie założonych celów nie było łatwe, to podjęte decyzje okazały się właściwe.

Życzę każdemu młodemu człowiekowi, aby spotkał na swojej drodze ludzi, którzy będą trwale i pozytywnie zapisywać się w jego życiu i życzę każdemu młodemu człowiekowi, aby umiał dokonywać wyborów takich celów życiowych, które nie utracą swojej wartości po ich osiągnięciu. Oby każdy absolwent szkoły średniej mógł po wielu latach od jej ukończenia stwierdzić, że dawno temu dokonał właściwego wyboru szkoły, którą ukończył.

 

 

 

Znicze Pamięci

 Pamięć, składowa naszej tożsamości.” Narody tracąc pamięć, tracą życie”.  Nauczyciele „Prusa” uczą młodzież pamiętać!

Przychodzę do szkoły w październiku, przed 1 listopada aby pojechać z uczniami na 4 sosnowieckie cmentarze: przy ulicy gen. Andersa, cmentarz w Maczkach, przy ul. Zuzanny i przy ul. Smutnej. Zapalamy znicze pamięci na grobach dyrektorów szkoły, nauczycieli , słynnych absolwentów np. zagłębiowskiego poety – Wacława Nowiny Stacherskiego, który pozostawił zbiorek poezji „Non omnis moriar”.

Przy grobach wspominam nauczycieli, którzy odeszli dawno temu i tych, którzy jeszcze tak niedawno byli wśród nas, tworzyli programy autorskie, zabierali nas na wspaniałe wycieczki, uczyli obcowania ze sztuką.

Uczniowie wsłuchani w tę opowieść uczą się historii szkoły i szacunku do człowieka, zapamiętując zdanie z poezji księdza Twardowskiego „Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą”.

Odwiedziny tych 4 nekropolii Zagłębia, skupienie i przeżycia wywołane wspomnieniami cenimy i pamiętamy.

Krystyna Narska

 

Moje Liceum Ogólnokształcące im. B. Prusa

 

Byłam uczennicą III LO na początku lat 90. W tamtym czasie licea stawiały wysokie wymagania: podstawą przyjęcia był wyłącznie dobry wynik trudnego egzaminu; spośród nich tylko najlepsze wyniki dawały szansę na naukę w trzech liczących się wtedy liceach w Sosnowcu: Staszicu, Plater lub w Prusie. Wśród uczniów tych szkół toczyły się zażarte dyskusje, która szkoła jest lepsza. Trudno było się dostać, a bardzo łatwo „wylecieć”: za słabe oceny, za absencje na lekcjach, wreszcie – za lekceważące zachowanie wobec nauczycieli. Po czasie widzę plusy i minusy tej sytuacji.

Z pewnością uczniowie byli zestresowani, znacznie bardziej niż w szkołach przeciętnych, bardziej, niż wymagała tego sytuacja. Niektórzy musieli szukać pomocy u specjalistów, co trzydzieści lat temu było wśród młodzieży statystycznie rzadkie. Niektórzy nauczyciele zrażali uczniów do swojego przedmiotu. Z drugiej strony do szkoły chodzili tylko Ci uczniowie, którym na tym zależało: nie zdarzało się, żeby ktoś przeszkadzał nauczycielowi w prowadzeniu lekcji a innym uczniom w nauce, nie zdarzało się wyśmiewanie uczniów zdolnych lub pracowitych. W każdej klasie byli uczniowie ambitni, wyróżniający się z jakiegoś przedmiotu. Dla nich nauczyciele przygotowywali dodatkowe zajęcia: prof. Kuc prowadził kółko historyczne (to on zainteresował mnie historią!), pani prof. Kamińska przeprowadzała ponadprogramowe doświadczenia chemiczne, któryś profesor jeździł na górskie wyprawy itd. (tak, z szacunku zwracaliśmy się do nauczycieli „Pani/Pan profesor”).

Wielu uczniów przygotowywało się do olimpiad przedmiotowych. Sama pamiętam, ile godzin poświęciła mi prof. Janeczek uzupełniając fascynujące dyskusje o literaturze powtórkami z gramatyki, za którą, bądźmy szczerzy, żaden uczeń nie przepada. Wspólna praca nauczycieli i uczniów dawała konkretne efekty w postaci wielu wygranych olimpiad, dobrze zdanych matur i dużej zdawalności na studia, które w tamtych czasach były zarezerwowane tylko dla najlepszych.

Na pewno dużą wartością było mniejsze niż dzisiaj sprofilowanie nauki. Na profilu biologiczno-chemicznym do końca czwartej kasy nie odpadł mi żadem przedmiot, dzięki czemu mogłam na maturze wybrać historię, a następnie studia historyczno-artystyczne. Precyzja myślenia nauk przyrodniczych bardzo pomaga mi w mojej pracy zawodowej. Także moje koleżanki i koledzy, mając szerokie możliwości, nie zawsze wybrali ścieżkę związaną z naszym profilem. Z drugiej strony ci, którzy chcieli, bez problemu dostali się na medycynę, weterynarię lub biologię.

Uważam, że dużym problemem w tamtym czasie była nauka języków. Mieliśmy kontynuację języka rosyjskiego i jeden język zachodni od podstaw, ale nauczyciele lektoratów zachodnich często woleli pracować z tymi, którzy już ten język znali z zajęć prywatnych. Nie było podziału na grupy zaawansowania, przez co uczniowie, którzy zaczynali byli skazani na pozostawanie z tyłu.  Za to język rosyjski polegał wtedy na czytaniu wspaniałych klasyków dziewiętnastowiecznej literatury rosyjskiej, którzy zrobili na mnie ogromne wrażenie. Sięgam do nich chętnie do dziś, chociaż już nie w oryginale…

Podsumowując uważam, że dawne Liceum Ogólnokształcące im. B. Prusa dało mi dużo wiedzy oraz umiejętności jej pozyskiwania i wykorzystania. Ówczesne problemy składam na karb natury tego świata, który nigdy nie będzie idealny. Przyjaźnie z tamtego okresu są ważną częścią mojego życia do dziś.

Małgorzata Malinowska-Klimek, rocznik maturalny 1994

 

Kiedy pierwszy raz przekroczyłam próg szkoły,
Budynek wydawał się nie za wesoły.
Gdy jednak Prusa bliżej poznałam,
Natychmiast go pokochałam.
Liceum zwykłe z pozoru,
Ale godne wyboru.
Dlaczego warto tu przyjść ?-Spójrzcie sami,
Liceum określa się najlepszymi czasami.
A u nas w Prusie zawsze wesoło,
Zawsze pogodnie, radośnie w koło.
Mamy tu nawet przyszłych piłkarzy,
Kosmetyczki, siatkarki i dziennikarzy.
Wspaniałych mamy nauczycieli,
Każdy się z nami swą wiedzą dzieli.
A na stołówce pyszne obiady,
Oprzeć się im nikt nie da rady.
Już prawie rok tutaj spędziłam,
O lepszym liceum nawet nie śniłam.
Wspomnienia warte tu przyjścia,
Po prostu nie ma innego wyjścia.
Prus Sosnowiec naszą historię rodzi,
A we wrześniu 105-lecie powstania obchodzi.
I chodź kwarantanna nas z nim rozdzieliła,
To docenić szkołę wszystkim pozwoliła.
Nie ma co się oszukiwać, nie ma co się zwodzić,
Cieszę się, że mogę właśnie tutaj chodzić!

Julia Tarkota kl. Ic LO (4)

 

 

Gazety szkolne

28 stycznia 1928 roku ukazał się pierwszy numer gazetki założonej przez prof. Adama Tatomira NASZ ŚWIAT. Pismo było redagowane przez uczniów Gimnazjum im. B.Prusa .

Od 1928 roku stało się pismem międzyszkolnym gimnazjów państwowych Sosnowca

i Dąbrowy Górniczej. Na łamach NASZEGO ŚWIATA pierwsze próby literackie zanotowali: Stefan Żabicki i Wacław Stacherski.

Uczniowie Gimnazjum im. B.Prusa współredagowali miesięcznik MŁODZI IDĄ, który w 1934 r. założyła grupa uczniów Gimnazjum im. Łukasińskiego w Dąbrowie Górniczej.

Od 1922 roku ukazywało się pismo ogólnopolskie KUŹNIA MŁODYCH. Redakcja pisma otrzymała zezwolenie na kolportaż we wszystkich szkołach średnich w kraju.

Na terenie Zagłębia powstał komitet redakcyjny. W I ogólnopolskim konkursie literackim pierwszą nagrodę zdobył Stefan Żabicki – uczeń Gimnazjum im. B.Prusa. Stefan Żabicki

w pracy konkursowej nawiązał do „Ludzi bezdomnych” Stefana Żeromskiego.

W lata 1994-2001 w naszym liceum wydawana była gazeta PRUS – JEST. Gazetę założyła Krystyna Narska. Szkoła przygotowywała się do uroczystych obchodów 80 –lecia istnienia. Gazeta informowała o historii Liceum im. B.Prusa i bieżącym życiu szkolnym. Młodzież publikowała swoje opowiadania  i wiersze. Pojawiały się reportaże z wycieczek zagranicznych, krajowych. Gazeta informowała również o spotkaniach z ciekawymi ludźmi, pisarzami, aktorami, którzy gościli w szkole.

W roku 2000 ukazał się kwartalnik „katedry języków obcych” III LO im. B.Prusa pod redakcją filologów /Krystyna Narska, Bożena Haczyk/ oraz uczniów klas I-III.

W gazetce LINGUA znajdują się tłumaczenia „Gaudeamus igitur” na język polski

i „Bal” /autorstwa K.Narskiej/ na język angielski, francuski,  rosyjski.

Krystyna Narska

 

 

Szkoła – jakież to zwykłe i proste słowo; słowo, które dla człowieka jest jednym z najważniejszych aspektów w jego życiu. Przecież od najmłodszych lat jesteśmy z nią związani jako uczniowie szkoły podstawowej, później szkoły gimnazjalnej, średniej i wreszcie studiów. To właśnie w szkole kształtują się młode charaktery, krystalizują się postawy oraz wzorce, które decydują o życiowej drodze młodego człowieka. Co prawda, w Prusie jestem dopiero od niecałego roku, jednak śmiało mogę powiedzieć, że to stąd pochodzą moje najlepsze wspomnienia. 2 września 2019 – to wtedy wszystko się zaczęło. Początek roku szkolnego, pierwsza klasa liceum. Każdy z nas czuł się z początku zagubiony, przez pierwsze dni baliśmy się do siebie odezwać. A teraz? Nie jesteśmy w stanie bez siebie żyć. To w Prusie poznałam kilka wspaniałych osób, które teraz sprawiają uśmiech na mojej twarzy. Są moim wsparciem w złych chwilach i szczęściem, gdy wspólnie osiągamy nasze cele. Poznanie ich było najlepszym wydarzeniem, jakie kiedykolwiek mogło mnie spotkać. Cieszę się, że mogę razem z nimi tworzyć historię naszej szkoły.
Z pewnością dzień ten zapamiętam do końca życia.

Iwa Kazek kl. Ic LO (4)

 

Nasza nadzwyczajna tradycja – „Bieg Prusaków”

Bieg Prusaków to Impreza na Orientację dla tych, dla których turystyka jest pasją.

1 Bieg Prusaków został zrealizowany w 1982 roku z inicjatywy Pani Zofii Nowary wspólnie z sosnowieckim Oddziałem PTTK. I

mprezy na Orientację zostały reaktywowane w kwietniu 1993 roku już pod opieką Pani Ewy Mazur.

Impreza organizowana jest w maju lub czerwcu i trwa dwa dni, podczas których uczniowie naszej szkoły oraz innych zaproszonych na bieg szkół aktywnie wypoczywają biorąc udział w turystyczno-sportowej rywalizacji, jednocześnie ucząc się przez doświadczenie w plenerze.

Pierwsze biegi na orientację odbywały się w Sosnowcu. I tak w 1982 i w 1983 roku uczniowie musieli zmierzyć się z terenami bliskimi naszej szkole – z sosnowieckimi „Stawikami”. A w roku 1986 biegali wokół terenów Balatonu.

Jednak już niedługo później biegi odbywały się w innych miejscach w Polsce. Popularnymi kierunkami był Beskid

Żywiecki a potem Jura Krakowsko-Częstochowska.

Szczególny charakter miał Bieg Prusaków w roku 2015 z okazji stulecia liceum. Po raz pierwszy impreza została zorganizowana na granicy Górnego i Dolnego Śląska, w Sudetach, w paśmie Gór Opawskich. Nasi uczniowie wraz z przyjaciółmi zdobyli Biskupią Kopę.

Z imprezy szkolnej bieg na orientację ewaluował w etap międzyszkolny, a od 2009 roku InO ma charakter ogólnopolski dla wszystkich szkół im. Bolesława Prusa.

Wspomnieć należy, że nasza szkoła słynęła również z organizacji licznych wyjazdów zagranicznych z inicjatywy historyka śp. Jacka Kuca, który wspomagał klub SKKT-PTTK Jaworina.

Ewa Mazur

 

 

Zasłużony kulturze polskiej. Wspomnienie

Rok temu, 8 maja 2019 roku, na Cmentarzu wojskowym na Powązkach został pochowany Stanisław Jędryka – reżyser, scenarzysta filmowy, absolwent Prusa z 1951 roku. 

Stanisław Jędryka kilkanaście lat temu spotkał się z uczniami III LO i mieszkańcami Sosnowca w sali koncertowej Szkoły Muzycznej im. Jana Kiepury w Sosnowcu. Wspominał swoje szkolne lata, które upływały w dzielnicy Stary Sosnowiec. Jego Szkoła Ogólnokształcąca Męska mieściła się przy ul. Dziewiczej. Funkcję kierowniczą szkoły w latach 1950 – 1953 pełnił Antoni Lasota –historyk, w latach okupacji hitlerowskiej więzień obozów koncentracyjnych.

Autor Kroniki III LO – Jerzy Kluza w biografii Stanisława Jędryki wymienił bogaty dorobek artystyczny reżysera. Są też wspomnienia dotyczące lat młodzieńczych, z którymi warto się zapoznać.

W kwietniu 2020 roku w TVP Kultura można było zobaczyć film „Kamizelka” w reżyserii Stanisława Jędryki z 1971 roku – „Kamizelka” B.Prusa uznana jest za arcydzieło nowelistyki.

W 2013 roku Stanisław Jędryka otrzymał srebrny medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”.

Odznaczenie to nadawane jest przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego szczególnie wyróżniającym się twórcom w dziedzinie działalności artystycznej, upowszechniającym kulturę polską.

Stanisław Jędryka urodzony 27.VII 1933r. w Sosnowcu – zmarł 22.IV. 2019r . w Warszawie.

Requiem aeternam dona ei Domine

Krystyna Narska

 

 

SKKT PTTK „JAWORINA” PRZY III LO IM. BOLESŁAWA PRUSA

 

W stulecie powstania w Sosnowcu Oddziału Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego nasze koło obchodzi jubileusz 50 –lecia powstania koła. Przygoda z turystyką zaczęła się jesienią 1960 roku z inicjatywy Wicedyrektor Szkoły Jadwigi Tokarczyk oraz nauczyciela geografii Adolfa Czerwca. To oni zaszczepili w młodzieży zamiłowanie do poznawania ciekawych zakątków Polski, dzięki wspólnym wędrówkom. Pierwsze wycieczki zorganizowano do Będzina i Krakowa oraz na Babią Górę. Efektem znaczącego zaangażowania opiekunów było zdobycie pucharu PTTK i Kuratorium Oświaty – I miejsce dla SKKT „Jaworina” w II Górskim Rajdzie Młodzieży Zagłębia.

W 1975 r. opiekunem koła została Zofia Nowara. Za jej kadencji szkolne koło dominowało wśród podobnych w Sosnowcu osiągając ponad 350 członków. Był to wówczas najliczniejszy szkolny klub w regionie. Mając taki potencjał zdecydowano się wspólnie z Oddziałem PTTK zorganizować w 1982 roku I Wiosenny „Bieg Prusaków” Imprezę na Orientację.

Wielkie wyzwanie postawili sobie uczniowie w roku szkolnym 1987/1988,w którym rozpoczęli opracowanie pn. „Monografia zabytków i miejsc pamięci narodowej w Sosnowcu” , traktując je jako pracę fakultatywną członków SKKT PTTK i Koła Geograficznego.

Imprezy na Orientację zostały reaktywowane w 1993 roku już pod opieką Ewy Mazur, a wszechstronna działalność koła spowodowała, że w 2005 roku klub zdobył I miejsce jako „Najlepszy Klub Krajoznawczo-Turystyczny w województwie”. Od 2009 roku InO „Bieg Prusaków” ma charakter ogólnopolski za sprawą udziału w nim młodzieży licealnej ze Skierniewic, Żar i Szczecina.

Na wspomnienie uczniów i nauczycieli III LO im. B. Prusa zasługuje nauczyciel historii śp. Jacek Kuc, który wspomagał działalność PTTK oraz organizował liczne wyjazdy zagraniczne.

 

 

Ewa Mazur

 

Pieprz i wanilia”

Czytając wspomnienia Pani Krystyny Narskiej, która uczyła mnie języka rosyjskiego, ponownie pamięcią sięgnęłam do 4 lat spędzonych w Prusie jako uczennica klasy matematyczno-informatycznej pod skrzydłem mojego wychowawcy – Pana Arkadiusza Kopcia. To w Prusie zdobyłam wiedzę i umiejętności dzięki którym spełniam własne marzenia. Pomimo tego, że bardzo lubiłam matematykę, to zawsze fascynowały mnie podróże, inne kraje, kultury i języki. 25 lat temu nie było dostępu do internetu, wyjazd za granicę wiązał się z wieloma trudnościami. Była telewizja – a tam “Pieprz i wanilia”, program podróżniczy prowadzony przez Tony Halika i Elżbietę Dzikowską – oglądałam, słuchałam z wypiekami na policzkach.

Szkoła to jest piękne miejsce, a lata szkolne to fantastyczny czas w życiu młodego człowieka. Szkołę tworzą nauczyciele, to oni nadają jej wyjątkowy charakter, kreują szkolną społeczność i młode umysły uczniów. Nauczyciel to taki “trzeci” rodzic, przyjaciel, który w sercu nosi każdy sukces ucznia, a porażki zamienia w dobrą lekcję. Pod twardym pancerzem nauczycielskiego rygoru, kryje się troska o przyszłość podopiecznych. To nauczyciele, ich barwne osobowości, charyzma i wyjątkowość gwarantują sukcesy szkoły oraz uczniów – i tak jest w przypadku Prusa. Wspaniałe jest to, że te szkolne znajomości, przyjaźnie z koleżankami, kolegami a nawet nauczycielami potrafią przetrwać próbę czasu i nabrać nowego znaczenia. Nauczyciel – to nie jest zawód wykonywany 5 dni w tygodniu, od ósmej rano do szesnastej popołudniu – to pasja, powołanie oraz misja na całe życie. Takich nauczycieli miałam szczęście spotkać w Prusie, takich pamiętam, wspominam i wciąż spotykam.

Z jednej strony cierpliwość i precyzja mojego wychowawcy, a zarazem nauczyciela fizyki i informatyki Pana Arkadiusz Kopcia, z drugiej strony emocjonalno-energetyczny styl lekcji historii z Panem Jackiem Kucem. Na moim profilu królowała jednak matematyka, wykładana po mistrzowsku przez Włodzimierza Barana (do tej pory trzymam w szafie wszystkie zeszyty do matematyki). Aczkolwiek najbardziej w pamięci utkwiły mi dygresje kulturalno-społeczne na lekcjach języka rosyjskiego z Panią Krystyną Narską. Dla przykładu, jedna dotyczyła szkodliwości palenia papierosów. Z tyłu jednego z bocznych skrzydeł tablicy, przyklejony był plakat zachęcający do rzucenia palenia. To właśnie w pracowni języka rosyjskiego miałam możliwość spoglądania na mapę Rosji. Jej ogrom powierzchni (zajmowała całą ścianę) rozbudzał moją geograficzną wyobraźnię – już wtedy skorą do wędrówek. Co więcej, podręcznik do języka rosyjskiego pełen był tekstów o charakterze geograficznym, na przykład opis jeziora Bajkał. Za każdym razem, gdy lekcja dotyczyła konkretnego miejsca, Pani Krystyna podchodziła do mapy i zaznaczała je wbijając małą chorągiewkę. Nauka języka obcego to nie są tylko dialogi “zawieszone w próżni”, ale ważny jest kontekst geograficzno-kulturowy. Były też wiersze – i tak się stało, że poezja Puszkina pochłonęła moją duszę stokroć bardziej niż utwory polskich romantyków:

Я по́мнию чу́дное мгнове́нье

Передо мной яви́лась ты

Как мимолётное виде́нье

Как ге́ний чи́стой красоты́.

Pani Krystyna zawsze pamiętała i pamięta o tych co odeszli, dlatego nie zawahała się aby jedną z naszych lekcji zamienić w czyn społeczny. Pewnego październikowego popołudnia – tuż przed 1 Listopada – zabrała nasza klasę na cmentarz, by wspólnie z nami uporządkować grób jednego z byłych nauczycieli, a potem zapalić znicz. Język rosyjski niejednokrotnie okazał się zbawienny w moich podróżach po Europie i Azji, przysparzając mi nowych znajomych i ułatwiając komunikację, na przykład na lotnisku w Moskwie, czy na pokładzie samolotu rosyjskich linii lotniczych Aeroflot. Z sentymentem wspominam również moją nauczycielkę geografii Panią Ewę Mazur, gdyż dzięki jej lekcjom utwierdziłam się w przekonaniu, że poza matematyką jest jeszcze reszta świata do odkrycia przeze mnie. Ach ta geografia, jedyny przedmiot, z którego miałam szóstki na klasówkach!

W XXI wieku przestrzeń nie jest już barierą do pokonania, a czas liczony jest w ułamkach sekundy. Człowiek XXI wieku nie tylko umiejętnie przemieszcza się w przestrzeni podróżując, ale i zręcznie porusza się w wymiarze społeczno-kulturowym dzięki znajomości języków obcych. Umiejętność posługiwania się językiem obcym to szansa na jeszcze jedno, nowe życie. Wielojęzyczność daje możliwość życia w rzeczywistości wielowymiarowej, to okno na świat, ludzi i lustro dla nas samych, w którym przeglądając się dostrzegamy własne wady oraz zalety z innej perspektywy. Znajomość choćby kilku prostych słów jak dziękuję, przepraszam, cześć, przy pierwszym spotkaniu z obcokrajowcem brzmią jak zaklęcia, dzięki którym niczym Alicja w Krainie Czarów dostajemy się do innego, zaczarowanego świata po drugiej stronie lustra.

Pani Krystyna zawsze powtarza “szkoła to młodość”, a ja dodam “szkoła to młodość i przyszłość”. Jaka szkoła, taka przyszłość. Dobra szkoła to dobra przyszłość. Życzę wszystkim nauczycielom i uczniom samych magicznych lekcji, bo Prus to magia!

 

Karolina Rumińska

Podróże po Europie w latach 1990-2004

O naszych podróżach po Europie będą informować czytelników internetowej strony szkoły :

  1. Wycieczki do Wiednia
  2. Z „Prusem” po Europie
  3. Sosnowiec-Lourdes-Sosnowiec
  4. Po prostu GRECJA!
  5. Słynne szlaki na Morawach
  6. Wycieczka do krajów Beneluxu
  7. Na Krywaniu wieje wiatr

Warunki uczestnictwa w imprezach turystycznych organizowanych przez Biuro Podróży i Szkołę uczestnicy wycieczki znali kilka miesięcy wcześniej.

Ważne były zawsze koszty imprezy i warunki płatności . Należało wpłacić zaliczkę , następnie odkładać co miesiąc pewną sumę pieniędzy, zapoznać się z prawami i obowiązkami uczestników wycieczki, przygotować dokumenty uprawniające do przekroczenia granicy a w czasie wycieczki stosować się do poleceń organizatora i pilota grupy – przedstawiciela biura.

Każdy wyjazd na wycieczkę zagraniczną uczył organizacji. W ciągu kilku dni pobytu razem każdy znał swoje miejsce, sprawnie wykonywał wszystkie czynności bo grupa nie mogła czekać na spóźnialskich…Zgodnie z zasadą „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”

W czasie pandemii Covid -19 wspominam lata, które przeminęły i dzięki pamięci historycznej, w którą inwestował nasz przewodnik po Europie Jacek Kuc – absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, mogę opowiadać o tych podróżach uczniom III LO im. Bolesława Prusa, które w 2020r. obchodzi swój kolejny jubileusz.

„Prus” jest-uczy-działa-wychowuje i jest ciągle młody.

Vivat Academia, vivant professores!

Podróże wirtualne sprawiają, że można zaznaczyć na mapie Europy gdzie był nasz „Prus” z Sosnowca w czasie, gdy rodziły się możliwości podróżowania. Dzisiaj wszystko jest łatwe. 30 lat temu przecieraliśmy szlak podróży po Europie, których prof. Jacek Kuc był wielkim entuzjastą.

 

Krystyna Narska

 

 

Wycieczki do Wiednia

Po roku 1989 Europa otworzyła granice dla polskich turystów. Jacek Kuc-historyk-wielki pasjonat i organizator wyjazdów zagranicznych zaczął opracowywać ciekawe trasy.

W wyjazdach uczestniczyli uczniowie i nauczyciele.

W 1990 roku pojechaliśmy do Wiednia. Po kilkugodzinnej, nocnej podróży autokarem, we wczesnych godzinach porannych zatrzymaliśmy się na przedmieściach stolicy Austrii. Trochę odpoczęliśmy. Przed nami był cały dzień zwiedzania potężnego miasta Habsburgów-jednej z najbardziej wpływowych dynastii w Europie. Miasto zrobiło na nas wrażenie.

Ja do Wiednia pojechałam z misją – zapalić świeczkę w Katedrze Św. Stefana za duszę śp. mojego dziadka Antoniego, który w tym mieście zmarł w 1914 roku.

Ten pierwszy mój wyjazd na „Zachód” wspominam szczególnie refleksyjnie…

Potem były następne. Wiedeń zwiedzaliśmy wielokrotnie – 6 razy. W centrum miasta znajduje się Wiedeński Ring-reprezentacyjna pięciokilometrowa ulica. Każdy turysta chce zobaczyć Operę Narodową z XIX w. W tej operze śpiewał w 1926 roku chłopak z Sosnowca – Jan Kiepura. Jego sukces w roli malarza Cavaradossisa w „Tosce” Pucciniego otworzył mu drzwi na operowe sceny świata.

Pamiętam majowy pobyt w Wiedniu w 1996 roku. Jechaliśmy doliną rzeki Wag w zachodniej Słowacji, w dorzeczu Dunaju. Sympatyczne były nasze przystanki w motorestach. Barokowy pałac Schonbrunn- letnia rezydencja cesarska , ogrody pałacowe, pobyt w Heiligenkreuz i Mayerling, gdzie dobiegało kresu życie następcy tronu Rudolfa Habsburga i jego kochanki –baronówny Marii Vetsery w 1889 roku pozostają w pamięci.

W tej pięknej, cichej, zielonej wiosną dolinie Mayerling nieustannie trwa moditwa w zakonie sióstr karmelitanek.

W podziemiach kościoła Kapucynów w Wiedniu znajduje się Krypta Cesarska- miejsce pochówku zmarłych z dynastii Habsburgów- robi wrażenie. Znajduje się niedaleko Katedry św. Stefana.

W bogatych sarkofagach spoczęli potężni władcy, którzy wobec śmierci okazali się równi…

W pamięci, jak w aparatach fotograficznych przesuwa się wiele obrazów. Ten czas wyjazdów na wycieczki szkolne jakby zatrzymał się w kadrze.

Zmiana systemu politycznego w Polsce umożliwiła nauczycielom i uczniom podróżowanie po całej Europie.

Podróże to była nasza pasja.

Krystyna Narska

 

 

 

Z „Prusem” po Europie

W latach 1990- 2004 nauczyciele „Prusa” zorganizowali 47 wycieczek zagranicznych do 21 państw.

Do najpiękniejszych wyjazdów, w których uczestniczyłam zaliczam zwiedzanie Paryża w 1991 roku; w 1993- pobyt w Demianowskich Jaskiniach w Tatrach; w 1994 – trasę: Lichtenstein – Szwajcaria-Francja- Monaco.

Chętnie powracam pamięcią do pobytu na Lazurowym Wybrzeżu-w Marsylii, Tulonie, Nicei, Cannes. Lazurowe Wybrzeże przemierzyliśmy dwukrotnie.

W Marsylii zwiedzaliśmy Bazylikę Notre Dame de la Garde, stojącą na wysokim wzgórzu fortu. Wzgórze La Garde było miejscem kultu już w 1214 roku – z małą kaplicą. W XVI w zbudowany został fort obronny. W czasie rewolucji 1789r przetrzymywano w forcie członków rodziny królewskiej. W XIX wieku rozpoczęto budowę nowego kościoła w stylu neobizantyjskim. Budowa trwała 40 lat. Świątynie konsekrowano w 1864 roku. W górnym kościele są piękne mozaiki. Po prawej stronie wiszą obrazy o tematyce marynistycznej. Jest to dar wotywny złożony w dowód wdzięczności , prośby związanej ze szczęśliwym powrotem ludzi morza na ląd. Ta ściana pozostaje w pamięci turystów. Dolny kościół znajduje się w grocie wzgórza. Z tarasu roztacza się widok na miasto, przystań jachtową, Morze Śródziemne. W przeszłości z tego miejsca dawano sygnały żeglarzom.

Prowansja to piękna kraina historyczna nad Morzem Śródziemnym, w której można zobaczyć Pont du Gard – rzymski akwedukt zbudowany 2 tys. lat temu, architekturę w stylu romańskim z X-XIII wieku, nawiązującą do budowli starożytnego Rzymu (Roma) wzniesionych z ociosanych kamieni z granitu lub piaskowca. Piękne są czerwone porfirowe skały Lazurowego Wybrzeża.

Chyba każdy turysta fotografuje się w Cannes, w pobliżu pałacu, gdzie dobywa się międzynarodowy festiwal filmowy.

W Szwajcarii przyjemne chwile spędziliśmy nad Jeziorem Genewskim, z fontanną, kwiatowym zegarem słonecznym. W Genewie była też gra w duże biało-czarne figury szachów w parku, w mieście reformacji Jana Kalwina.

Prof. Arkadiusz Kopeć – fizyk , pojechał na tę wycieczkę, żeby być bliżej Ośrodka CERN, w którym w 2012 roku odkryto nową cząstkę elementarną nazwaną „Boską cząstką”- bozon Higgsa.

Każdy nasz wyjazd był bardzo ciekawy.

Krystyna Narska

 

 

 

 

Sosnowiec-Lourdes-Sosnowiec

Do niezapomnianej podróży „Prusaków” należy wakacyjny wyjazd do Lourdes w 1996 roku. Była to pielgrzymka zorganizowana przez ks. Edwarda Postawę – salezjanina, który w naszym liceum uczył religii.

Trasa Sosnowiec-Lourdes-Sosnowiec liczyła 5600 km. We Włoszech podróżowaliśmy szlakiem św. Jana Bosco, który żył w latach 1815-1888. Był nauczycielem-wychowawcą młodzieży. Odwiedziliśmy miejsce narodzin Jana Bosco, znajdujące się wśród malowniczych pól i łąk włoskiej wsi koło Turynu. Ten pedagog kościoła założył wiele ośrodków wychowawczych, stosował metodę odwołującą się do dobra i rozumu znajdującego się w każdym młodym człowieku.

Na noclegi zatrzymywaliśmy się w salezjańskich szkołach i klasztorach.

Było piękne lato. Gdy dotarliśmy do Lourdes Francuzi zakwaterowali nas w namiotowym miasteczku „Solidarite”.

To były piękne dni –niezapomniana modlitwa o świcie w grocie w Lourdes –serdeczna integracja podróżujących uczniów i nauczycieli. Obowiązywała punktualność, zdyscyplinowanie, radość…

Na południe Francji jechaliśmy wzdłuż rzeki Rodan, która wypływa z Lodowca Rodanu w Alpach na wysokości 1753m. Biało-błękitne kolory lodowca, lipcowe słońce, kiosk na lodowcu i prof. Jacek Kuc mówiący po francusku ze sprzedającą pamiątki mademoiselle, pamiętam.

Lubię przypominać sobie pobyt w Avignon-średniowiecznym mieście na południu Francji, zwiedzanie Pałacu papieskiego z XIV wieku, który pełnił rolę stolicy apostolskiej w czasie wielkiej schizmy XIV-XV w.

Zobaczyliśmy słynny w piosenkach most w Avignon-jego pozostałości z XII wieku.

Nocny spacer po Montpellier i poranne zwiedzanie Carcassonne w Langwedocji ciągle pozostaje w pamięci.

W drodze pisałam krótkie teksty, żeby w czasie podróży przeczytać je słuchaczom naszego „Lata z radiem ‘96”’które na pokładzie autokaru prowadził ks. Edward Postawa.

Wspomnienia po latach są bardzo sympatyczne.

Krystyna Narska

 

 

Po prostu Grecja!

W 1998 roku pojechaliśmy na wakacje do Grecji. Grecja to starożytna, słoneczna Hellada, która uważana jest za kolebkę cywilizacji zachodniej. Grecja to skalista ziemia, pofałdowana, porośnięta trawą i oliwkowymi gajami. W Grecji są góry i morza, starożytne miasta i wykopaliska…

Autostradą Słońca A1 dojechaliśmy autokarem na południe Włoch do Bari nad Adriatykiem. Z Bari (miasta królowej Bony ) do Patras na Peloponezie popłynęliśmy promem. Nasze greckie wakacje w sierpniu 98’ spędzaliśmy w letniskowej miejscowości Tolo.

Na Peloponezie – półwyspie między morzem Jońskim a Egejskim zwiedzaliśmy historyczne miasta, miejsca związane z kulturą antyczną, wypoczywaliśmy na plaży, oglądaliśmy wschody słońca.

Zwiedzanie Myken przenosi turystów do epoki mykeńskiej (1550-1150p.n.e), na którą przypada początek historii Greków. Mykeny – miasto z okresu brązu. Odkrył je w XIX w Heinrich Schlieman. W Mykenach weszliśmy do skarbca Atreusza, który uważany był za grób Agamemnona. Mit o Agamemnonie – walecznym królu, wpłynął na twórczość Juliusza Słowackiego. W czasie podróży po Grecji swoje rozmyślania o życiu, smutku, niewoli narodu, pięknej duszy bohatera poeta zawarł w utworze „Grób Agamemnona”. W Mykenach byliśmy rano.

W drodze do Aten zatrzymaliśmy się przy Kanale Korynckim. Między Morzem Egejskim a Morzem Jońskim Grecy w XIX wybudowali kanał oddzielający Peloponez od lądu, czyniąc go wyspą.

Ateny – stolica Grecji-kolebka kultury antycznej. Nad miastem wznosi się Akropol. Wchodząc po kamieniach na wzgórze otaczał nas XII p.n.e.. Jest to wzgórze starożytnego kultu Ateny-bogini mądrości, sztuki, sprawiedliwej wojny i Posejdona – władcy mórz i oceanów.

Partenon – świątynia Ateny na kilka minut chroni nas przed słońcem. Fotografujemy dach Erechtejonu podtrzymywany przez kariatydy w Świątyni Posejdona, schodzimy w dół aby trochę odpocząć przed zwiedzaniem miasta.

Piękne były wycieczki na wyspy i do Epidauros. Cała grupa popłynęła statkiem na wyspę Hydra o powierzchni 65 km2. Można się po niej poruszać jedynie na ośle, na rowerze, na nogach. Na wyspie podziwiamy oryginalna zabudowę. Wokół piękne widoki, morze graniczy z niebem. Wąskie uliczki – ścieżki pną się w górę. Na drzewach dojrzewają rozgrzane słońcem figi. Ten smak zapamiętałam, przypomina mi Grecję.

W drodze powrotnej statek zawinął do portu prywatnej wyspy Arystotelisa Onasisa –jednego z najbogatszych ludzi XX w. To wyspa Skorpions na Morzu Jońskim.

Z miasta Naupilia autobusem rejsowym pojechaliśmy do Epidauros. Było piękne popołudnie. Jak to miasto wyglądało w VI wieku p.n.e., w IV w p.n.e. z Sanktuarium Asklepiosa- uzdrawiającego boga, z abatonem -sypialnią dla pacjentów oczekujących cudownego uzdrowienia podczas snu?

Spacerowaliśmy po alejach piniowego gaju. Wokół roznosił się zapach tych sosnowych drzew o wysokości 10-15 metrów, o długich igłach w kolorze zieleni.

Pozostały stelle z opisami uzdrowień. Był też stadion w gimnazjonie, pozostała szeroka bieżnia. Można sobie wyobrazić Greków uprawiających sport pod gołym niebem, przypomnieć filozofię związaną z uprawianiem sportu. Dla starożytnych Greków ćwiczenia fizyczne były ważnym elementem leczenia wielu chorób. Grecy dbali o tężyznę fizyczną, zajęcia sportowe były ważną częścią edukacji.

W Epidauros jest teatr, do którego można wejść, zająć miejsce na widowni składającej się z 52 rzędów. Usiedliśmy w najwyższych rzędach teatru z 300r. p.n.e. na 14 tysięcy widzów. Chcemy sprawdzić fenomen akustyczny teatru, w którym głos jest dobrze słyszalny na całej widowni.

W roku 1998 obchodzona była w Polsce 200 rocznica urodzin Adama Mickiewicza (24.XII 1798 Zaosie k/Nowogródka). Zeszłam powoli na scenę teatru starożytnej Grecji i zaczęłam recytować Inwokację do „Pana Tadeusza” . Nasza grupa znajdowała się na górze. Wszyscy słyszeli mój występ. Wśród zwiedzających Epidauros byli Polacy. Gdy skończyłam recytację rozległy się oklaski.

Podróże kształcą. Zapamiętaliśmy dewizę na życie starożytnych Greków – łączenie sportu ze zdrowiem, religią, nauką, kulturą i sztuką.

Krystyna Narska

Wycieczka do krajów Beneluksu

W 1997 roku wyruszyliśmy na kolejną wycieczkę, na północ Europy. Historyk tym razem przygotował trasę: Niemcy- Benelux. Benelux – to nazwa powstała z pierwszych sylab państw Belgia-Nederland-Luxemburg.

W Kolonii zwiedzaliśmy gotycką katedrę pod wezwaniem św. Piotra i Najświętszej Maryi Panny. Wnętrze katedry, którą budowano przez 600 lat składa się z pięciu naw. Katedra przetrwała alianckie bombardowanie w czasie II wojny światowej.

W katedrze znajduje się grób Rychezy Lotaryńskiej – pierwszej królowej Polski, która od 1013 do 1034 roku była żoną Mieszka II. Przy grobie Rychezy – zwanej też Ryksą wysłuchaliśmy historii dotyczącej Polski Piastów. Mieszko II – syn Bolesława Chrobrego rządził w latach 1025-1031. Synem Rychezy i Mieszka II był książę Kazimierz I Odnowiciel, który z Gniezna do Krakowa przeniósł ośrodek władczy, ufundował opactwo w Tyńcu, wyzwolił zagarnięty przez Czechów Śląsk.

Na szkolnych wycieczkach uczyliśmy się historii Polski i Europy.

W pobliżu Brukseli znajduje się Waterloo. Tu 18 czerwca 1815 roku Napoleon poniósł ostateczna klęskę.

Weszliśmy na usypany kopiec o wysokości 41 metrów po 226 schodach. Na zielonym, porośniętym trawą kopcu znajduje się statua lwa patrzącego w kierunku Francji. Stojąc na wzgórzu można sobie wyobrazić przebieg bitwy armii napoleońskiej z armią angielską pod wodzą księcia Wellingtona i spieszącą z pomocą armią pruską.

Belgię przemierzyliśmy wzdłuż i wszerz. Lubię przypominać sobie meble i obrazy w Domu i Muzeum Rubensa w Antwerpii, malarza żyjącego w XVII wieku, w epoce baroku.

W Holandii, w muzeum w Amsterdamie zobaczyliśmy wiele dzieł Rembrandta. Duże wrażenie robi „Straż nocna” – olej na płótnie o wymiarach 3.63×4.37. Artysta przedstawiając postacie po mistrzowsku operuje światłem. Rembrandt – mistrz pędzla. Kontrast świetlny (światło i mrok) jego obrazów zapamiętuje się na całe życie.

W czasie naszych wycieczek dużo fotografowaliśmy. Po wycieczce każdy przynosił swoje zdjęcia. Najciekawsze umieszczane były w gablotach wiszących pobliżu sali nr 37.

Wspomnienia z wyjazdów zamieszczane były w szkolnej gazecie PRUS JEST, w rubryce „ przeżyjmy to jeszcze raz”.

Do wspomnień dotyczących podróży po Europie wraca się chętnie. O podróżach przypominają zdjęcia.

 

Krystyna Narska

 

Słynne szlaki na Morawach i środkowych Czechach

Polsko-czeskie drogowe przejście graniczne w Cieszynie prowadziło nas na Morawy. W okolicach Brna znajduje się miasto Slavkow i Wielkomorawskie Mikulczyce. Podróżując po Morawach poznawaliśmy historię państwa wielkomorawskiego.

Zatrzymywaliśmy się w zajeździe na Rohlence. Patrzyliśmy na samotnie stojące drzewo daleko na wzgórzach skąd w bitwie trzech cesarzy pod Austerlitz, w grudniu 1805 roku dowodził Napoleon Bonaparte. Bitwę stoczyła armia francuska z połączonymi armiami Austrii i Rosji pod dowództwem Michaiła Kutuzowa i Jana I Lichtensteina. W bitwie pod Austerlitz był ranny książę Andriej Bołkoński – bohater powieści Lwa Tołstoja „Wojna i pokój”.

Mikulczyce to słowiańskie grodzisko z VI wieku w kraju południowomorawskim. Prawdopodobnie była to stolica państwa Wielkomorawskiego. Na grodzisku archeolodzy odkryli 2,5 tys. grobów, 12 kościołów, 3 mosty. Gród otaczały rozlewiska rzeki Morawy.

1157 lat temu na teren Wielkich Moraw przybyli misjonarze z Salonik – Cyryl i Metody. Oni opowiadali o wierze nie po łacinie lecz w języku zrozumiałym dla Słowian. Ewangelizowali te tereny, tłumaczyli i zapisywali Ewangelię tworząc pismo. Alfabet powstał na podstawie wielkich liter greckich, zwany głagolicą, następnie cyrylicą.

W 1980 roku Jan Paweł II – papież słowiański ogłosił św. Cyryla i Metodego patronami Europy. Przybył w 1990 r. do Czechosłowacji, do Velehradu – miejscem związanym z początkami chrześcijaństwa narodów słowiańskich, do bazyliki Wniebowzięcia NMP i świętych Cyryla i Metodego.

Byliśmy w bazylice w Velehradzie . W ołtarzu świętych Cyryla i Metodego znajduje się obraz Jana Matejki z ich wizerunkiem, dar polskich pielgrzymów.

W Czechach byliśmy w miastach Kutna Hora, Podiebrady, Karlsztejn, Czeski Krumlow i w Pradze.

Na szlaku taborytów , na dłużej zatrzymaliśmy się w mieście Tabor w kraju południowoczeskim. Miasto założył w XIII w król czeski Przemysław Otokar II, nazywało się wtedy Hradiste. Gdy w 1420 roku przybyli tu husyci, którzy musieli uciekać z Pragi zmienili nazwę miasta. Hradiste nazwali nazwą pochodzącą od biblijnej góry Tabor, na której niewielka społeczność narodu wybranego schroniła się po zburzeniu świątyni Jerozolimskiej.

Po spaleniu na stosie Jana Husa w 1415 roku, jego zwolennicy rozpoczęli wojnę religijną z katolikami, która trwała 17 lat (1419-1436). Husytów w tym mieście nazywano taborytami. Ich przywódcą był Jan Żiżka. Centralny plac miasta Tabor nosi jego imię – Żiżkovo Namesti.

Pod starym miastem znajdują się podziemne korytarze, w których mieszkańcy miasta mogli się schronić w czasie różnych niebezpieczeństw. Zeszliśmy do tych średniowiecznych korytarzy wydrążonych w skale. W ich ciszy słyszeliśmy jak do ludzi młodych i bardzo młodych mówią wieki…

Krystyna Narska

 

Na Krywaniu wieje wiatr

W październiku 1990 roku udaliśmy się na Słowację w Karpaty Zachodnie. Była dość dobra pogoda na górską „wyprawę” z klasą uczniów, która kochała góry. Ciekawy wyjazd – na trasie Rajeckie Teplice – Vratna- Mała Fatra-Krywań Wielki. Wielki Krywań to szczyt Małej Fatry -1709m npm. Na skalisto-trawiasty wierzchołek z kosodrzewiną dotarliśmy bez wysiłku. Skorzystaliśmy z wyciągu krzesełkowego. Wiał przenikający nasze skafandry wiatr. Nie było dobrej widoczności ale udało się bez deszczu przebywać na tym szczycie.

Doliną Vratnej prowadzi droga asfaltowa. Na końcu Starej Doliny znajduje się stacja kolejki. We wsi Terchova urodził się słynny słowacki zbójnik Juraj Janosik. U wejścia do Doliny Vratna mieszkańcy Terchowej wznieśli mu pomnik. Jest to postać autentyczna. Z Janosikiem związane są legendy i różne opowieści ale ten sławny zbójnik bronił biednych. Nad drogą na zielonym wzgórzu stoi wysoka -kilkumetrowa postać Janosika z blachy. Juraj Janosik urodził się w końcu XVII wieku. 300 lat później postawiono mu pomnik.

Rajeckie Teplice to uzdrowisko z kąpieliskami termalnymi. Są baseny, 2 parki w stylu angielskim i francuskim.

Vratna dolina-część Małej Fatry posiada ciekawe przejścia. Zbudowane są kładki, mostki, o , po których turyści pną się wzwyż. Są to wąwozy Janosika z wieloma wodospadami. Szliśmy tym szlakiem jesienią. Góry jesienią są malownicze-barwne. Kolor zielony i dużo barw złoto-brązowych.

Opiekunami grupy byli nauczyciele: Włodzimierz Baran, Grażyna Stec, Bożena Aleksiewicz, Jacek Kuc, Roman Hartel, Krystyna Narska. Można ich rozpoznać na zdjęciach zrobionych 30 lat temu.

Na Krywaniu-1709 metrów npm wiał silny wiatr, rozwiewał nasze włosy. Młodzież ma zawsze wesoły uśmiech na twarzy.

Krystyna Narska

 

 

 

PRUS MOIM OCZAMI…

Duża szkoła, wielkie korytarze, uczniowie, nauczyciele, w sumie jest tu tak jak wszędzie, a jednak inaczej. Pierwszym miłym zaskoczeniem był dla mnie dzień otwarty. Jak zwykle zupełnie przypadkiem wpadła mi w ręce informacja o możliwości obejrzenia jednej z „kandydatek” na kolejny etap edukacji. Pierwsze, co rzuciło mi się w Prusie w oczy, to spokój i przyjazna atmosfera, którą trudno opisać, a którą dało się zauważyć. To po pierwsze powitanie przez nauczyciela, a jak się później okazało dyrektora. Sympatyczni uczniowie, którzy chętnie oprowadzali kandydatów po szkole. Siedziska na korytarzach, duży basen. Wszystko zwyczajne, ale bez sztucznej atmosfery i niepotrzebnego szumu. To zupełne przeciwieństwo tego, jak prezentowały się inne szkoły.

Pierwsze wrażenie zweryfikowało życie. Tu jest normalnie. Tu nie ma szpanu, nie ma nadęcia. Możemy być sobą, a nie kopią kogoś innego. Problemy? Są, ale człowiek nie jest z nimi sam. Rozmowa, spotkanie, wysłuchanie, rekomendacje i człowiek może zaczynać od nowa, ucząc się na błędach. Niby to nic takiego, ale daje to duży komfort przynależności do wspólnoty. Nie jesteś sam. To duża wartość. Tym, co mnie zaskoczyło na plus, jest fakt, że uczeń jest oceniany za to, co robi, jak to robi, a nie za to jak wygląda lub kogo gra. Dzięki temu każdy może rozwijać się w swoim tempie w atmosferze życzliwości.

Lekcje zdalne, jakie mamy obecnie to poligon. Przeszliśmy długą drogę od zamieszania, odpytywania, zrzutu informacji do dyskusji, rozmów, rekomendacji. Po kilku miesiącach mamy większe doświadczenie w tym, jak się uczyć. Wymusza to na nas większą samodzielność i zarządzanie własnym czasem. Trudnością jest znalezienie odpowiedniego skupienia i uwagi. Łatwo jest o rozproszenie uwag,i gdy nikt nie patrzy. Każde doświadczenie jest po coś. Nigdy nie wiemy, kiedy możemy z niego skorzystać.

Co mógłbym przekazać osobie, która chce rozpocząć naukę w Prusie? Bądź sobą.

Wojciech Krzewiński

Patron naszej szkoły

BOLESŁAW PRUS

Fakty i ciekawostki

1. Bolesław Prus literacki pseudonim. Prawdziwe imię i nazwisko pisarza – Aleksander Głowacki. Pisarz zmienił je, dlatego że pisanie wydawało mu się zajęciem mało poważnym. Nie chciał być źle odbieranym w swoim środowisku. Studiował bowiem nauki ścisłe w Szkole Głównej w Warszawie.

2. Prus brał udział w Powstaniu Styczniowym. Miał wtedy 16 lat. Udział w potyczkach był dla młodego Aleksandra przeżyciem traumatycznym.

3.Pisarz cierpiał na agorafobię, z powodu której podczas pobytu w Paryżu nie przeprawił się na drugi brzeg Sekwany. Innym razem dostał ataku choroby podczas pobytu w Zakopanem, czego skutkiem były długie tygodnie dochodzenia do siebie.

4. Autor „Lalki” był krótkowidzem.

5. Podczas pracy nad powieściami Prus zamykał się w swoim gabinecie i potrafił nie wychodzić z pokoju przez wiele dni. Jedyną osobą, która mogła do niego zaglądać podczas pracy była jego żona zanosząca mu posiłki.

6. Żoną Bolesława Prusa była Oktawia Trembińska, jego daleka kuzynka ze strony matki.

7. Aleksander Głowacki brał udział w seansach spirytystycznych, jednak nie traktował ich w sposób duchowy czy mistyczny, ale naukowy. Uważał, że nadnaturalne zdolności medium wynikają z wciąż mało poznanej ludzkiej psychiki.

8. Pisarz planował napisanie kolejnej części” Lalki”. Powieść miała nosić tytuł „Sława”. Prus chciał pojechać do Paryża i pracować w laboratorium jak Wokulski i Geist, jednak ze względu na stan finansów i czasy, w których żył, projekt nie doszedł do skutku

9. Prus był prawdopodobnie pierwszym polskim pisarzem tworzącym swoje teksty na maszynie do pisania.

10. Opisując w” Lalce” Paryż, autor korzystał z przewodnika, bo w chwili pisania utworu nie było go stać na taką podróż.

11. W swoim testamencie umieścił zapis o ufundowaniu stypendium dla utalentowanych dzieci pochodzących z ubogich rodzin wiejskich.

Jakub Kubik

W przeciągu paru dni życie każdego ucznia, jak i nauczyciela ponownie całkowicie się zmieniło. Po raz drugi w tym roku kalendarzowym uczymy się w systemie zdalnym ze względu na pandemię koronawirusa.

Czy podobają mi się lekcje zdalne? Trudno jednoznacznie to stwierdzić. W III Liceum Ogólnokształcącym im. Bolesława Prusa w Sosnowcu zajęcia prowadzone są na platformie google meet, dzięki czemu nauczyciele mogą przekazywać nam informacje tak, jak robiliby to w szkole. Uważam, że to bardzo dobre rozwiązanie, ponieważ wciąż jesteśmy w stanie przyswajać sobie wiedzę tak, jak robiliśmy to, siedząc w szkolnych ławkach. Jednocześnie sądzę, że jest to forma nauczania, która nie sprawdzi się na dłuższą metę. Osobiście bardzo chciałabym mieć przy sobie osobę, która byłaby w stanie wytłumaczyć mi wiele kwestii i rozwiać moje wątpliwości. Wiem, że nauczyciele oferują nam swoją pomoc i wręcz zachęcają do korzystania z niej, jednak nadal utrzymuję, że poszerzanie horyzontów w szkole jest o wiele łatwiejsze i bardziej efektywne.

Wśród uczniów naszej szkoły przeprowadziłam krótką ankietę, prosząc ich o udzielenie odpowiedzi na jedno pytanie: co wolą – nauczanie w domu, czy w szkole i dlaczego?. Większość uczniów opowiedziała się za nauczaniem stacjonarnym. Na podstawie ich opinii mogłam wysnuć parę wniosków na temat wad, jak i zalet, nauczania zdalnego.

Zalety – nauka we własnym tempie, krótsze lekcje, możliwość nagrania (za zgodą nauczyciela) lekcji, brak potrzeby dojazdu do szkoły, a co za tym idzie, dłuższy sen i możliwość odpoczynku.

Wady – trudności z organizacją pracy w domu, za dużo zadawanych prac, problemy ze sprzętem elektronicznym, brak wystarczającej pomocy ze strony nauczyciela (niemożność dopytania), brak spotkań z przyjaciółm.i

Na podstawie przeprowadzonej przeze mnie ankiety można zauważyć, że uczniowie Prusa tęsknią już za murami szkoły i najchętniej wróciliby tam od zaraz.

Iwa Kazek

Prus jaki jest i za co go cenię?

Zanim przyszłam do Prusa, to to liceum kojarzyło mi się wyłącznie ze szkołą sportową, która w ogóle nie była warta brania pod uwagę przy wyborze ogólniaka . Przyznaję, że gdyby nie moja siostra to nigdy nie dałabym tej szkole szansy. Na całe szczęście los chyba chciał, abym tu się znalazła.
Szkoła ta naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyła. Nie spodziewałam się, że już od wejścia poczuję rodzinną atmosferę. Dzięki małej liczbie uczniów, dużej ilości przestrzeni, pastelowym, przyjemnym dla oka kolorom ścian szkoła ta już na wstępie tworzy niepowtarzalny klimat, który uwielbiam. W dodatku od pracujących tu ludzi bije entuzjazm oraz pasja w stosunku do wykonywanego zawodu. To po prostu widać. Relacje uczniów z nauczycielami są niesamowite. Można na luzie, bez skrępowania  z nimi porozmawiać i to nie tylko na tematy szkolne. Uwielbiam to!
Ta szkoła nie jest jak inne. Ani razu nie odczułam tutaj nienaturalności. Ludzie nie uśmiechają z przymusu, lecz zwyczajnie udziela im się panująca tutaj radość. To coś pięknego widzieć, jak wszyscy wzajemnie zarażają się uśmiechem, szczerym uśmiechem.
W Prusie każdy jest sobą i czuje się swobodnie. Szkoła daje nam możliwość wyrażania siebie, a wiemy, że w przyszłości bardzo nam się to przyda. Takie podejście kształtuje nasz charakter, daje odwagę oraz uczy szacunku. Nieważne bowiem, jak wyglądamy i co lubimy, ważne jest to, jacy jesteśmy, a w Prusie każdy jest doceniany, motywowany i traktowany jednakowo. Właśnie za to cenię tę szkołę.

 Julia Tarkota

DZIESIĘĆ POWODÓW, DLA KTÓRYCH LUBIMY NASZĄ SZKOŁĘ

1.Miła  atmosfera.

2. Możliwość  zawarcia nowych znajomości  i  przyjaźni  na  lata.

3. Praca nad wszechstronnym rozwojem.

4.Możliwość  rozwijania swoich  pasji.

5.Cierpliwi, dobrze uczący nauczyciele.

6.Wyrozumiałość  i wzajemna pomoc  całej  społeczności  szkolnej

7.Możliwość  osiągnięcia  sukcesów  sportowych.

8.Oferowana pomoc doradcy zawodowego

9.Możliwość  działania  w  wolontariacie.

10.Możliwość  nauki  wielu (również  mniej  popularnych)  języków obcych.

Karolina Grządziel

Nauka w III LO im. Bolesława Prusa w Sosnowcu podczas pandemii

Zespół Szkół Ogólnokształcących nr 3 to sosnowiecka szkoła, w skład której wchodzą

Szkoła Podstawowa nr 48 Mistrzostwa Sportowego oraz III Liceum Ogólnokształcące

Mistrzostwa Sportowego im. Bolesława Prusa. W bieżącym roku szkoła obchodzi 105-lecie istnienia. Przez te wszystkie lata naszą szkołę ukończyło wielu znanych naukowców, lekarzy, sportowców, nauczycieli, działaczy, po prostu odpowiedzialnych, życzliwych i mądrych ludzi. Uczniowie dzięki pomocy nauczycieli zawsze mogli się tu rozwijać i zdobywać wiedzę niezbędną do dalszej edukacji i rozwoju.

Szkoła Mistrzostwa Sportowego może poszczycić się funkcjonowaniem w swoich murach także klas niesportowych, a jedną z nich jest klasa 2c LO, czyli moja. Pomimo tego że uczniowie mojej klasy realizują różne rozszerzenia, bo z przedmiotów humanistycznych i biologiczno-chemicznych, to stanowią bardzo zgrany i ambitny zespół.

Pandemia spowodowała w naszym życiu wiele zmian, z których najistotniejszą jest pozbawienie nas możliwości przeżywania wspólnych chwil oraz zwyczajnej ludzkiej bliskości. Nauka musi odbywać się przez Internet , a lekcje prowadzone w

trybie zdalnym są niełatwe. Zdecydowanie trudniej jest zrozumieć temat lekcji bez

kontaktu wzrokowego z nauczycielem oraz informacji zwrotnej. Jednak w tym trudnym dla

wszystkich czasie nauczyciele, jak i uczniowie są zorganizowani i zaangażowani, a ta wzajemna współpraca pomaga rozwiązywać wspólne problemy i łamać bariery w nowej rzeczywistości. Teraz dopiero można ocenić, że lekcje prowadzone w szkole są o wiele łatwiejsze i na pewno przyjemniejsze, bo człowiek do normalnego funkcjonowania potrzebuje innych ludzi. Młode osoby potrzebują na swojej drodze edukacji bliskości nauczyciela i osobistego z nim kontaktu. Czas zweryfikuje jednak zdobytą wiedzę i oraz umiejętności i pokaże, co uczniowie zyskali, a co stracili w czasie trwania pandemii.

Małgorzata Sitko

III Liceum Ogólnokształcące Mistrzostwa Sportowego im. Bolesława Prusa w Sosnowcu to szkoła, w której uczę się od dwóch lat . Jak wygląda nasza uczniowska codzienność? To właśnie to liceum stanowiło mój pierwszy wybór, kiedy w ósmej klasie szkoły podstawowej musiałam zdecydować, gdzie chcę kontynuować naukę i przygotowywać się do matury. W mojej szkole zawsze panuje pozytywna atmosfera. Nauczyciele wkładają całe serce w pracę, którą wykonują. Codziennie starają się w interesujący sposób przekazać nam wiedzę i zakres materiału, który musimy przyswoić i opanować. Uczniowie są mili i bardzo pomocni. Oczywiście jak wszędzie zdarzają się wyjątki, jednak są one praktycznie niezauważalne.
       Budynek szkoły jest bardzo duży, co daje poczucie przestronności. Wiele sal lekcyjnych ma tematyczny charakter, np.: pracownia chemiczna, w której możemy bezpiecznie wykonywać interesujące doświadczenia lub pracowania informatyczna, gdzie wykonujemy zadania na komputerach. Atutem szkoły jest duża sala gimnastyczna, basen i boisko sportowe. Dzięki temu łatwiej jest nam zmobilizować się do pracy nad sobą, naszym zdrowiem i ciałem.
       To był dobry wybór. Cieszę się , że podczas podejmowania decyzji o szkole średniej wybrałam właśnie to liceum.
       

Nadia Partyka

Jestem uczennicą drugiej klasy liceum I i mam nadzieję, że o szkole wiem już na tyle dużo, że uda mi się nią zainteresować innych. Budynek szkoły jest naprawdę duży i na początku trudno się w nim odnaleźć. Na korytarzach każdym piętrze znajdują się wygodne kanapy, a w tym roku szkolnym pojawiły się jeszcze wygodniejszego pufy. Uważam, że ten pomysł był świetny, bo chyba nikt z nas nie lubi spędzać przerw, siedząc na zimnej podłodze. W każdej sali znajdują się tablice multimedialne, które ułatwiają naukę, a na kotytarzach znajdują się szafki, w których możemy trzymać swoje rzeczy. Nasza szkoła łączy ze sobą różne talenty i osobowości. Cieszę się, że mam okazję poznawać i otaczać się tyloma ciekawymi i różnorodnymi osobami.

Najliczniejszą grupa spośród uczniów naszej szkoły, są piłkarze, którzy dzięki temu że codziennie trenują, odnoszą naprawdę imponujące sukcesy.Następną dosyć małą grupę stanowią siatkarki, tworzące bardzo zgraną i utalentowaną drużynę.

Moja klasa to mieszanka wybuchowa humanistów i biologów. Mimo tego że znacząco się od siebie różnimy, to  potrafimy pomagać sobie nawzajem, czy wspierać się. Zawieramy przyjaźnie z osobami z całej szkoły.

Nasi nauczyciele… Nimi naprawdę możemy się pochwalić. Są pracowici, przyjaźni i wyrozumiali. Myślę, że posiadają wszystkie najważniejsze cechy. Możemy z nimi porozmawiać na każdy temat, pośmiać się, pożartować, czy zgłosić się do nich z naszymi problemami.

                                          Oliwia Bąk

Wywiad z Katarzyną Stolarczyk uczennicą III Liceum Ogólnokształcącego

im. Bolesława Prusa w Sosnowcu w latach 2003-2006.

Jak wspomina Pani lata spędzone w szkole?


Wspominam je bardzo miło i z wielkim sentymentem. Uczęszczałam do klasy, ,która była bardzo zżyta i zgrana ,dzięki czemu te lata pomimo dużej ilości nauki i przygotowań do matury były latam,i do których często wracam wspomnieniami.

Powiedziała Pani, że pomimo dużej ilości nauki spędziła Pani miło czas w naszej szkole . W takim razie, jak wspomina Pani swoją maturę? Czy była ona tak trudna, jak się wszystkim wydaje?

Nie taki diabeł straszny, jak go malują .Dzięki świetnym profesorom ,którzy mocno mobilizowali nas do nauki i wspierali w niej, matura okazała się być łatwiejsza niż nam się to wydawało

.Przykładem może być Pan Profesor Zaród ,który w dwa i pół roku część uczniów nieznających w ogóle języka angielskiego, z pełnym sukcesem przygotował do egzaminu dojrzałości (wszyscy zdaliśmy).

W takim razie wielki szacunek dla Pana Profesora przede wszystkim za cierpliwość do uczniów .Skoro już jesteśmy przy temacie profesorów, to który z nich najbardziej utkwił pani w pamięci i dlaczego?

Tak jak wcześniej mówiłam, Pan Profesor Zaród ze względu na swoją anielską cierpliwość do nas i jego poczucie humoru podczas naszych niejednokrotnych faux pas podczas nauki czytania w języku angielskim. Bardzo dobrze wspominam również moją wychowawczynię Panią Profesor Magdalenę Pikuzińską ,która uczyła nas języka francuskiego. Śmiało mogę rzec ,iż była dla nas niczym troskliwa mama. Profesorem ,którego również doskonale pamiętam, był świętej pamięc Pan Włodzimierz Baran będący legendą Prusa. Był nauczycielem bardzo wymagającym, dyscyplinującym nas i czasem sprawiającym wrażenie nieprzystępnego .Co prawda wymagał od nas dużego zaangażowania w nauce, ale jednocześnie potrafił z nami żartować oraz w zabawny sposób tłumaczyć matematyczne zagadnienia .Pomimo wykreowanego obrazu twardego profesora miał wspaniały kontakt z młodzieżą oraz potrafił do niej dotrzeć.

A teraz Mamo ostatnie pytanie, co byś chciała przekazać dzisiejszym licealistom ?

To samo co powtarzam tobie, że trud i ogrom nauk,i jaki teraz macie, zaowocuje w przyszłości .Każdy profesor uczący was w tej chwili pragnie was przygotować i ułatwić wam start w dorosłe życie.

Nicola Kudełka